niedziela, 10 kwietnia 2016

Wilcze serce.


Zima, wieczna zima. Życie na prawdę nie jest łatwe. Ta dwójka doskonale o tym wie. Wilki zupełnie z innych stad, nikt nie spodziewał by się, że te dwa odmienne gatunki może cokolwiek połączyć. Każe z nich w swoich piersiach ma serce które jest spowite wiecznym lodem i walką o przetrwanie.
Noc nie pachnie. Jest lekka, cicha, stonowana. Nikt nie zakłóca tych chwil, nikogo teraz tu nie ma, a ona jest pewna, że ten rodzaj samotności dziś wyjątkowo jej służy. Wiatr porusza jej sierścią, spokojnie odsłania jej pysk. Samotna wilczyca, dla której nie ma nigdzie miejsce, została odrzucona z powodu jej odmienności. Chciała być jak morze. Mieć siłę, by rozbijać wszystkie statki, jakie stanęłyby na jej drodze. Godzić w sobie nieposkromioną naturę oraz stoicki spokój. Być wierną sobie, swoim emocjom. Najbardziej jednak chciała się nie bać. Strach wpełznął w nią dawno temu, może nawet już kiedy była szczeniakiem a stado widziało w niej zagrożenie z powodu jej wielkości, nietypowo czarnej maści.Gdyby spojrzała sobie samej teraz w oczy, ujrzałaby pustkę.Pozostawało tylko pytanie, co budziło w niej większe przerażenie: samotne życie czy nagła jego strata. Przemierzyła już wiele lodowych krain nigdzie nie zagrzewając dłużej miejsca, bo i po co? Jej życie składało się z ciągłej wędrówki. To stan pomiędzy przepaścią a spadaniem, wdechem a wydechem, nocą a dniem. Nieokreślone bliżej zawieszenie, nienazwane załamanie czasoprzestrzeni. Boleść, jakaś boleść, bez lokalizacji, współrzędnym geograficznych, stałego miejsca pobytu. Została sama. Często zastanawiała się, co tak naprawdę powstrzymuje ją przed śmiercią. Szumiące lasy. Ciemność w której mogła niepostrzeżenie podążać. Znaczenie tak małe, jak okruch śniegu, spadający bezgłośnie na ziemię. Pewnego mroźnego wieczoru odmieniło się wszystko. Niespodziewanie na jej wycie ktoś odpowiedział. Chwilę później cichym niepewnym krokiem, przycupnął w bezpiecznej odległości od niej. Księżyc zakrywany przez wolno sunące po ciemnym niebie chmury na zmianę rozjaśnia i gasi przestrzeń wokół nich. Wymieniali spojrzenia całą noc. Do momentu kiedy zrobiło się tak ciemno aż ich sylwetki gdzieś zgasły. Zdezorientowana, zraniona wilczyca postanowiła odejść.


Poranne słońce świeciło białemu wilkowi prosto na twarz. Nie widział dokąd idę. Mógł spaść w przepaść. Musi znowu wejść w głąb lasu. Znowu ma wybierać. Czy iść lasem i ryzykować, że napotkam tam Innych czy iść brzegiem wzgórza i ryzykować, że spadnę z klifu. Woli iść lasem. Jeśli szczęście mu dopisze to może uda mi się odnaleźć wilczycę, którą spotkał w nocy. Serce załopotało mu mocniej w jego majestatycznych piersiach. Tak samo jak Ona był odmieńcem, wyrzuconym z własnego stada, który poszukiwał swojego miejsca. Do momentu kiedy ścieżki ich życia się skrzyżowały. Jego instynkt mówił mu nieustannie, iż musi Ją znaleźć. Dla tego biegnie wzdłuż drzew.

Wpadła do dziury, gorzej już chyba być nie mogło. Ma dość wszystkiego teraz marzy tylko o tym, aby umrzeć. Jest wycieńczona. Tak bardzo chce, żeby ktoś tutaj był. Wiedząc, że nikogo nie ma w lesie nawet nie stara się wyć o pomoc. Nagle zdziwiona widzi w oddali czyjąś sylwetkę. Może mi się tylko zdaje. Może to tylko moja wyobraźnia. Już sama nie wiem czy ufać oczom czy może rozumowi, ale przecież co mi szkodzi zawołać. Zrobiła to - zaczęła wyć.

Usłyszał to biały wilk, który jej poszukiwał. Przybiegł ostatkiem sił i wyciągnął z dołu tym samy ratując Ją od nieuchronnej śmierci w męczarniach. Cóż za ironia, uciekać przed swoim wybawcą.
Wtedy tego nie wiedziała, lecz kiedy podczas pełni księżyca spojrzeli w swoje pełne oczy. Nagle wszystko się odmieniło, przyszedł spokój, niewytłumaczalne ukojnie.

Gdyby mogły sobie w tej chwili coś powiedzieć pewnie zabrzmiało by to tak :
"Jesteś wszystkim i niczym zarazem. Wszystkim - bo żadne słowa nie potrafią powiedzieć, w jakim stopniu stałaś się częścią mojego życia ; i niczym - bo nie czuję żadnego ciężaru z twojej strony, jesteś lekka i nie przytłaczasz. Powiedz, jak to robisz? W którym momencie stałaś się dla mnie lekiem?"


Mrauu

Trzeba umieć. Nauczyć się tego. Nauczyć się niegubienia. W myślach, które sączą się strumykiem nieprzerwanych wniosków, pytań, niedokończonych rozmów. W ich natłoku i braku. Tak, by nie musieć już nigdy się bać. By oddychać swobodnie. Trzeba nauczyć się wspominać inaczej, niźli teraz. Rozpamiętuję sekundy i drżę, na skórze widzę drętwe i zimne ślady dreszczy. Chcę to przerwać. Nie zapomnieć, nie zachlać, nie wyrzucić i nie pognieść. Przestać. Umieć chować w sobie przeszłość, nie uzewnętrzniać jej, nie podawać ludziom na tacy, nie wpychać im do uszu ckliwych życiorysów. Najgorzej jest, gdy ktoś ucieka przed tym, co czuje, byle tylko odsunąć od siebie możliwość porażki. Ten czas biegnie za szybko. Czuję to mocniej niż kiedykolwiek wcześniej. Okres beztroski i wiecznego śmiechu mam dawno za sobą, a teraz, gdy patrzę na kalendarz, uświadamiam sobie, że przecież za parę miesięcy będę pisał maturę. Z dnia na dzień będą wymagać ode mnie coraz więcej dojrzałości, choć w głębi duszy mam poczucie, że nawet nie zdążyłem skorzystać z darów losu. I czego chcę od tego życia? Chociażby tego, by zwolniło. To tempo jest wysoce niebezpieczne. Mój najlepszy czas minął, ale nie chcę, by zatarły się wspomnienia. To jedyne, co mi zostało z przeszłości. Ja nie chcę zapomnieć. Nie chcę, by chwile znikły, nawet te złe ulokuję w sercu. Bo to przecież wspomnienia tworzą moją emocjonalną stronę. To one mnie uczą tego życia, poruszają mnie niczym gracz pionek, choć mam na oczach opaskę. Muszę ufać przede wszystkim sobie. I w tym jest największy problem. Nie wiem, kim jestem, co tu robię, co znaczę. Nieświadomie kroczę przed siebie, udając, że mam nad tym kontrolę, że panuję nad swoją egzystencją.

I stało się jaśniej. Wszelkie pytania uciekły w popłochu, przerażone nieludzkim blaskiem, a odpowiedzi przestały wplątywać się w niezrozumiałe słowa.Nie trzeba było wiele, tylko tych parę tysięcy słów, kilkaset gestów i dziesiątki uśmiechów. Dusza wraz z każdym z tych znaków pojawiającym się w blasku przytłumionej nocą latarni uspokajała się, jak małe dziecko przy dźwiękach kołysanki śpiewanej przez kochającą matkę. Może te wszystkie gwiazdy na niebie są dziś właśnie po to, by rozjaśniać nasze jaźnie. By noc stała się nie tylko czasem przeznaczonym na bezkresne wzdychanie i przewracanie się z boku na bok, ale też na myślenie, po którym sączy się nadzieja, a nie ciemność. I choć moja, często 4-5 godzinna faza mdlejącego pesymizmu z mrokiem za szybą często bywa męką, to nie dziś. Serce bije lekko. Pozwoli zmrużyć oczy z uśmiechem. I to nie tak, że wszystkie kujące w serce słowa, wydarzenia, ludzie i rzeczy rozpłynęły się na wietrze. Czasami wystarczy parę słów, aby człowiek zdał sobie sprawę, iż te wszystkie gnące, ściągające do parteru i duszące za szyję sprawy są po prostu mocno powiększone przez niewidzialną lupę przyklejaną do oczu przez nas samych. A wystarczy tylko patrzeć przed siebie. Zawsze w przód. Zawsze w przyszłość. Nie tylko w jeden, martwy punkt, ale całościowo, dokładnie i wytrwale. Tak, by nie przegapić aniołów na swej drodze i nie potknąć się o własną słabość, choć i to bywa przecież potrzebne. Ja na szczęście nie przegapiłem swojego anioła, jest dzisiaj przy mnie tak dużym wsparciem, iż nawet sama sobie nie zdaje z tego sprawy. Gdy spotykasz aniołów na swej drodze - nie doszukuj się białych skrzydeł na ich plecach, aureoli nad głową oraz bieli na skórze. Nie czekaj na bijące od nich światło i boskie znaki. Anielskości nie widać oczami. Jeśli chcesz poznać anioła, zajrzyj mu do duszy. Przekonaj się, że altruiści jednak istnieją, że są na tej zimnej ziemi tacy, co samym uśmiechem potrafią roztopić lód. Anioły nie budują miast w ciągu paru minut ani nie latają. Anioły leczą ludzi - choć, co dziwne, sami nimi są
Życie wcale nie jest takie złe. Świat staje się piękny, jeżeli tylko spojrzymy na niego z innej perspektywy. Ludzie bywają wredni, bo tak naprawdę wołają o pomoc i zrozumienie. Trzeba ich tylko poznać, zajrzeć do ich wnętrza, pomóc im w zrzuceniu skorupy utkanej z egoizmu i kłamstwa. Przyjaciele rzadko kiedy rzeczywiście są fałszywi, zazwyczaj to właśnie my takich z nich robimy. Miłość nie musi wiązać się z cierpieniem. A wady z natury swojej skazane są na przemijanie. Dominują nad nimi liczne zalety, znacznie bardziej widoczne w tłumie.
Wszystko jest proste. Jeśli tylko się chce. Jeśli na dnie umysłu niespokojnie śpi płomyk nadziei - wówczas naprawdę może się udać. Wiara czyni cuda - nie tylko ta wiara w Boga, ale też w małe, niepozorne rzeczy niosące radość. Uśmiech jest jednym z tych cudów. Spotykany na co dzień, a tak niedoceniany.



Moi drodzy, wielkimi krokami zbliża się już koniec starego roku. Może to dobry czas, aby zacząć coś nowego. Spojrzeć inaczej na świat. Nie stawiać sobie postanowień noworocznych w formie twierdzenia. Coś dla palaczy „nie będę palił w nowym roku” , lepiej sformułować takie postanowienie w formie pytania. „czy dam radę nie palić w nowym roku ?”
Pamiętajcie, że nie jesteście sami a gdzieś w waszym pobliżu znajduję się anioł.
Szczęśliwego nowego roku !

niedziela, 3 kwietnia 2016

Serce pełne miłości.


Może te wszystkie gwiazdy na niebie są dziś właśnie po to, by rozjaśniać nasze jaźnie. By noc stała się nie tylko czasem przeznaczonym na bezkresne wzdychanie i przewracanie się z boku na bok, ale też na myślenie, po którym sączy się jasność, a nie ciemność. Nie ma nic bardziej skutecznego, niż szczerość słowa i świadomość, że komuś jednak zależy na tym, byś nie cierpiała. Nie ma nic lepszego niż bliskość. Życie zmienia się jak w kalejdoskopie, a ja dalej w tym trwam, trwam bo Cię Kocham. Każdy Twój uśmiech i spojrzenie skierowane w moją stronę sprawia, że cieszę się jak małe dziecko rozpakowujące lizaka.
Chce dawać Tobie oparcie każdego dnia, chce abyś nigdy więcej nie zwątpiła w nasza miłość, która jest wieczna. Moje serce jest przepełnione miłością do Ciebie. Jesteś moim płomieniem życia, czas spędzony z Tobą jest najpiękniejszym czasem mojego istnienia, karmisz mnie i dajesz mi ciepło. Mówią, że kiedy rodzi się człowiek - z nieba spada dusza i rozpada się na dwie części.Jedna część trafia do kobiety, a druga do mężczyzny. Sens życia polega na odnalezieniu tej drugiej połowy. Połowy swojej własnej duszy. A tak się składa ,ze mam ogromne szczęście bo znalazłem tą drugą część.Ten brakujący element. Od wieków, miłość odgrywała szczególną rolę w życiu ludzi, dla tego też nie powinna być lekceważona. Jest to bardzo cenny dar podarowany nam przez drugiego człowieka. Cudowna miłość- to taka, gdy kładziesz się spać myśląc o ukochanej osobie. Cudowna miłość to taka ,gdy wstajesz rano myśląc o ukochanej osobie. Cudowna miłość to jest taka jaką Cię darze Kochanie bo jesteś moim życiem i moim natchnieniem jesteś moim snem i wszystkim tym co mam. Bo dzięki Tobie świeci dla mnie słońce i dzięki Tobie świeci księżyc. Dzięki Tobie wszystko jest bajeczne i kolorowe. Gdy trzymam Cię w ramionach nie ma miejsca na świecie gdzie wolał bym być. Życzę takiej miłości każdej parze, która przetrwa wiele, oby tylko razem. Nie mogę bez Ciebie żyć, nie mam ochoty jeść ani pić, spać też mi się nie chce, bez Ciebie nic nie ma sensu a świat traci barwy. Zauważ nawet to, że od kilku dni świeci słońce, które też się cieszy i daje nowe życie.
Ogromnie się cieszę, że mogę być na tym miejscu obok Ciebie, kroczyć u Twojego boku, całować kąciki Twoich ust.
Irytują mnie bardzo osoby, które usiłując mi wmówić że miłości nie ma. Miłość istnieje jest piękna lecz trzeba trafić na odpowiednią osobę, na miłość nie trafia się od tak jak za ruchem czarodziejskiej różdżki, choć jestem doskonałym przykładem, że tak jest, ale takich przypadków jest na prawdę mało.
  Przychodzi moment kiedy nie ma się ochoty na imprezowanie i szaleństwa. Kiedy bardziej niż zabawa bawi spędzanie czasu z bliską osobą. Jakby ktoś zadał mi pytanie o miłości, to bym odpowiedział, że miłości nie idzie opisać zwykłymi słowami bo ją trzeba poczuć, ja ją czuje, nie które słabną, gasną z biegiem czasu, a inne trwają w najlepsze, budowana zgoda, umacniana wspólnymi marzeniami i planami, które zaczynają się Nam spełniać. momentu w którym znów Ją zobaczę, kiedy położy się obok mnie wtuli we mnie pod kołdrą i ogrzeje na mnie swoje zmarzłe stópki i rączki. Uwielbiam momenty kiedy robimy coś razem, kiedy razem śpiewamy, razem odpoczywamy, oglądamy film, robimy zakupy. Próbujemy tworzyć wspólnie życie, razem się martwimy razem się cieszymy i razem się smucimy. Miłość trzeba po prostu czuć, jeżeli masz motyle w brzuchu a kiedy dzieje się coś złego zaciska się żołądek to znaczy, że jesteś na dobrej drodze by dowiedzieć się jaka na prawdę jest miłość. Na pytanie o miłość odpowiem, to jedność którą trzeba poczuć, kiedy Ona stała się częścią mnie, ciężko mi być radosnym gdy Ona smutna, ciężko mi być smutnym gdy Ona się do mnie uśmiecha.  Ona stała się natchnieniem, sensem życia, nie warto było by być mężczyzną, jeśli nie miałbym o kogo się zatroszczyć. Obiecuję Ci kochanie, że nic między Nami nie zmieni się, a każdy nowy dzień będzie jeszcze bardziej pogłębiał tę miłość. Mogę rozpisać plan jak mamy dalej żyć, ale zamknijmy na chwilę oczy  i nie myślmy o tym czy boimy się, czy też nie. Mamy siebie, mamy tak wiele. Mamy to szczęście, że mamy siebie. Każdy w swoim życiu dorasta, lecz kiedy mieć pewność, że jest się dorosłym? Dorosłym się jest wtedy kiedy umie się kochać, kiedy potrafi się kłócić i wybaczać. A kiedy się robi pierwsze kroki do wspólnego życia to jest potwierdzenie na swą dojrzałość psychiczną.
To co jest między Nami jest najważniejsze. Ty jesteś mym dachem i niebem i więcej do szczęścia mi nie potrzeba. Kocham Cię jak tylko potrafię na nowo od jakiegoś czasu, a nawet bardziej niż Ci się zdaje. Pozostanę tu przy tobie, dopóki przychodzić będziesz na brzeg tej rzeki. A gdy pójdziesz spać, ułożę się do snu u drzwi twojego pokoju. A kiedy odjedziesz, podążę twoim śladem. Aż powiesz mi: Zostaw mnie!, a wtedy odejdę. Ale do końca moich dni nie przestanę Cię kochać.
 
  "Czuję twoją dłoń na moim ramieniu. Nadajesz moim krokom sens. One są jeszcze niepewne, koślawe. Nie śmiejesz się z tego. Pamiętasz, jak jeszcze niedawno leżałem na ziemi, zakrwawiony, obłocony, pusty. Zatrzymałaś się obok. Poczekałaś, aż wstanę. Powoli i w ciszy. Inaczej niż świat by nam kazał. I możesz mówić, że to nic takiego. Masz rację, to nie jest "nic takiego". To coś takiego. Nazwałem to poświęceniem. Naucz mnie tego. Zmyj ten egoizm. Chcę być choć trochę człowiekiem... "


 To dla Ciebie.

niedziela, 27 marca 2016

Ciepły podmuch


Wszystko się zmieniło, niektóre rzeczy na lepsze nieco inne na gorsze. Dziś przeżywamy dzień Zmartwychwstania Pańskiego. Wracasz, a widok Twój znajomy bardziej niż własny uśmiech widziany w cudzych oczach. Wracasz, a ja mimowolnie otwieram ramiona. To dla Ciebie. Czekam na Twoje przyjście. Teraz jest tak, jak widać w moich oczach.
Spaceruję znanymi ścieżkami, po raz kolejny. Cieszę się każdym oddechem, podziwiam widoki, podziwiam to co stworzyłeś. Wielu z nas ma możliwość dostrzegać rzeczy, które są niedostrzegalne dla innych. Dziękuję Ci za to o słodki Boże. Dzięki Tobie podnoszę się na nowo, mój umysł wraca na tor pozytywnego myślenia



Świat nie jest już tylko paletą czarno-białych barw. Każdy liść pod moją nogą, każde dotknięte drzewo, każdy podmuch wiatru pozwala mi się oczyścić. I spojrzeć na wszystko na nowo. Jest już i tak dobrze lecz liczę na to, że z każdym dniem będzie lepiej. Wiem i przygotowuję się na długotrwały stan monotonnego czekania. Wiem, że na końcu tej drogi czeka słodkie ukojnie, stan euforii, niepohamowanej radości i miłości. Dzień po dniu, bezgłośnie, jakoś to przejdę, sekundy gonić się będą, one w biegu, dzień w biegu, ja w biegu. Czułeś kiedyś, jak czyjeś słowa w Tobie kiełkują? Jak rozrywają ci żyły. ale nie odczuwasz cierpienia, nie odczuwasz żadnego bólu, bo niby dla czego miałbyś go czuć, skoro na miejscu starych,brudnych żył, tworzą ci się nowe, ze złota szytego boskimi nićmi? Czy kiedykolwiek nie mogłeś uspokoić kącików ust, i mimo wszelkich starań, one wciąż sprzeciwiały się grawitacji? Myślę, że dzisiaj masz mi czego zazdrościć. Cokolwiek robiłem, to znika. Palę stare kartki z kalendarza, mało tego! Palę cały kalendarz, szkoda mi czasu na spoglądanie w tył, gdy czas za horyzontem pyszni się w zachwycie. Co by się nie działo, zawsze w przód, choćby nogi podwijały się i zaplątywały w chaszcze, choćby wszystkie kciuki skierowane były do dołu. Deszcz z piór. Szczęście na podłodze. Wszystko do dla Ciebie. Ze wszystkiego można się podnieść, wystarczy podnieść głowę. Mieć chęci i przyjaciół którzy będą przy Tobie choćby cały świat się palił. Bo tacy ludzie to skarby.
Pamiętaj, cierpienie i szczęścia idą w parze, Twoim zdaniem jest czerpać ze szczęścia pełnymi garściami i dostrzegać najmniejsze rzeczy. Teraz w Twoim życiu panuje głucha cisza, która przeistacza się w świadomość. Świadomość natomiast w odmienny tok myślenia. A czas, który Ci towarzyszy tylko w tym pomoże. Czas leczy wszelkie rany, nie marnuj go na byle co, gdyż czas jest Twoim największym sprzymierzeńcem. To co było złe niech odejdzie. Niechaj zostanie tylko momentem spadający w otchłań przeszłości, odbijający się o ściany studni wspomnień. To tylko przeszłość. A ty masz przed sobą drogę. Skup się i dąż zawzięcie do celu. Żyj rzeczywistością.
Można budować coś latami. Kształtować to, śnić o tym, marzyć i niemal nieustannie o tym myśleć. Można tak wykreować sobie sens życia. Kłody rzucone pod nogi same znikają. Słońce śmiało oświetla drogę, deszcze jest tylko ciepły i przyjemny, tęcza nieustannie mu towarzyszy. Wszystko będzie dobrze. Wszystko się ułoży - lepiej, czy gorzej, zawsze jednak. Siła tkwi w ludziach, nie rzeczach. Siła tkwi w duszy, nie ciele. Siła jest tylko kwestią wewnętrznej równowagi. Wszytko zależy od nas samych. My - nikt inny - mamy w rękach klucz do szczęścia. Spójrz w dłoń. Co widzisz? Tak, tylko dłoń. Bo kluczem jesteś ty sam. Postaraj się odnaleźć to szczęście w sobie. Tam jest jego źródło. Tam żyje spokój. Tam jest ukojenie. Wsłuchaj się w siebie. Zobacz, jaki świat jest piękny. Ja to zobaczyłam. Poczułam. Zrozumiałam. Odnalazłam. Szkoda tylko że...




Na końcu tej drogi, czeka moja Arka. Którą będę przemierzał świat do końca swoich dni. Ty też poszukaj swojej bezpiecznej przystani, swojej Arki i ruszaj w świat, nieść dobrną nowinę, dawać otuchę reszcie świata. 






piątek, 25 marca 2016

Wznieś się ponad wszystko.

Witam was serdecznie, z góry przepraszam was za tak długą nieobecność na moim blogu. Była ona podjęta z dwóch przyczyn jednej zależnej i drugiej niezależnej ode mnie. Jedna z nich to brak weny do pisania wpisów które być może w niektórych wypadkach doprowadzały ludzi do łez natomiast drugim powodem był brak czasu, ciągła gonitwa. Postanowiłem też zmienić samą koncepcję pisania tegoż bloga która powstała w moim zamyśle. Myślę, że wam się spodoba.


      Przechodząc teraz do sedna, niektórzy z was weszli na bloga z przypadku. Los lubi płatać nam różne figle, czasami dostajemy ciosy, których nawet nie czujemy lub też takie po których ciężko jest nam się zebrać. Nie zawsze masz chęć wstawać, nie zawsze jest kolorowo. Aczkolwiek jak to się mówi "zawsze po burzy wychodzi słońce". Zawsze tak jest! Kiedy już się podniesiesz będziesz bardziej ostrożniejszy. Lecz czy zdajesz sobie sprawę, co jest najważniejsze? Na prawdę odrobina chęci, by nie obrócić tego w perzynę. By nie zapomnieć, po co się wstało z tego dołka. Zawsze znajdzie się druga osoba, która nie chcę Twojej klęski, Twojej porażki. Zależy jej na Tobie. Pamiętaj o tym cały czas, nie możesz tego zapomnieć choć byś był w nie wiadomo jak skrajnej sytuacji. Ludzie wbrew pozorom to bardzo dobre istoty, którym brak chęci lub po prostu boją się. Na pewno znasz powiedzenie, że każda moneta ma dwie strony, podobnie jest ze wszystkim co dzieje się w naszym życiu. Musisz tylko wybrać  którą z nich - tą jasną i radosną czy pochmurną i przygnębiającą dostrzeżemy. Uświadomiłem sobie, że tak na prawdę wybrałem niewłaściwą stronę monety, kiedyś będąc w związku czułem pozorne szczęście ale nie przyćmiewało ono smutku.
Dzisiaj już wiem na pewno, jestem po właściwej stronie monety! Moje szczęście ma już imię, mojemu szczęściu na imię Klaudia, nasze drogi skrzyżował sam Bóg. Wierzę w to codziennie, ostatnio jeszcze mocniej, połączyły nas wystawiane w szkole jasełka i wspólna scena w której obydwoje zagraliśmy. Właściwie od tego wszystko się zaczęło, przyszła znikąd. Niczym czysta poranna rosa, nieskazitelna. Obydwoje wiedzieliśmy, że to jest to.
Kiedy nie było jej w moim życiu nie umiałem pisać optymistycznych postów. Czasami naskrobałem coś na prawdę z czystej zasady. Przyzwyczaiłem się do monotonnej muzyki wypełniającą moje uszy, towarzyszącą mojemu nastrojowi w danej sytuacji. Aż do chwili, gdy... zrozumiałem, co jest moim celem. KTO jest moim celem. Ktoś, kto nawet w myślach pojawia się nieproszony, a w snach gra pierwszoplanowe role. Teraz jednak jestem już pewny swojego zdania - tylko TY zasługujesz na posiadanie klucza do mojego serca. Tylko TY i Bóg.

   Może z twojego punktu widzenia czas tracony na wygłupy nie ma sensu. Ale dla mnie jest ukojeniem i radością. Postanowiłam już. Teraz nie liczy się nikt inny. Jeżeli ona odejdzie, to odejdę i ja. Jeżeli ona umrze, umrę z nią. To po prostu normalne. Nie potrafiłbym bez niej żyć. Mam chodzącego anioła pod nosem. Teraz zmądrzałem. Lżej iść, gdy wiesz już, na czym stoisz. Lżej, gdy zrzuciłeś nieco zmartwień z bagażu wspomnień. Lżej, gdy zrzuciłeś z siebie jarzmo wszelkich niepowodzeń i zmartwień które Cię trzymały w uścisku.Życie jest na prawdę piękne tylko trzeba umieć z niego czerpać i mieć kogoś przy sobie z kim możesz dzielić się tym szczęściem, radością i miłością. Rozmawiać o wszystkim z pewnością, że ta druga osobie zostanie przy Tobie mimo wszystko, nie ważne jakby Ci się waliło życie, było by Ci trudno. Całe zło tego świata, cała ta
zaprzepaszczona szansa na lepsze jutro jest teraz lekcją, prześwietlającą mi drogę. Nie zatrzymam się. Niech się wali, niech się pali, niech na piach padają stulenie dęby, niech wieje i grzmi, niech wszystko staje się klęską - ale nie ja. Chwytam to, co los mi wręcza. Chwytam szczęście, które smak ma powietrza i ocean w oczach. Chwytam szczęście, które swoim dotykiem koi każdy ból. Mam w sobie siłę. Czuję, jak napełnia mnie od stup do głów. Czuję tą chwilę, doświadczam czegoś pięknego. Dla was to być może nic takiego.Dla mnie to energia napędowa na cały dzień. Dla mnie to coś, czego brakowało mi najbardziej. Pamiętaj wiara czyni cuda - nie tylko ta w Boga, ale też w małe,rzeczy niosące radość. Uśmiech jest jednym z tych cudów. Spotykany na co dzień, a tak niedoceniany. Siła tkwi w duszy, nie ciele. Siła jest tylko kwestią wewnętrznej równowagi. Wszytko zależy od nas samych

     Nie uratujemy świata sami, nie spadnie nam gwiazdka z nieba, doba nie będzie trwała dłużej, a noc nadal pozostanie ciemna, życie krótkie, a pogrzeby smutne.
Dlatego uśmiechnij się teraz. I bądź tylko sobą. Nikim innym. Jesteś kowalem własnego losu, od Ciebie zależy jak będzie wyglądało Twoje życie. Zaczynasz z czystą kartą.
Do dzieła !

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Okruch szczęścia.

I stało się jaśniej. Wszelkie pytania uciekły w popłochu, przerażone nieludzkim blaskiem, a odpowiedzi przestały wplątywać się w niezrozumiałe słowa.Nie trzeba było wiele, tylko tych parę tysięcy słów, kilkaset gestów,dziesiątki uśmiechów, kilka pocałunków. Dusza wraz z każdym z tych znaków pojawiającym się w blasku przytłumionej nocą latarni uspokajała się, jak małe dziecko przy dźwiękach kołysanki śpiewanej przez kochającą matkę. Łzy same sobie przyznały, że nie powinny jeszcze się rodzić, zwłaszcza gdy ich zalążkiem nie było szczęście. A serce? Bije. Spokojniej. Ciszej i mniej natarczywie. Jak za odjęciem ręki wszystkie objawy chorobliwego lęku przed światem zniknęły. Teraz nie ma już znaczenia to, jak będzie. Zawsze mogę przecież być ponad tym wszystkim, mogę otworzyć oczy i widzieć coś dalej, przestrzeń mojej przyszłości, ocean z upadków i wzniesień. TO jest moja rzeczywistość. Rzeczywistość, która trwa w każdej sekundzie i która musi być zróżnicowana, chociażby po bo to, bym uczył się dostrzegać dobre strony złych stron, jakkolwiek to brzmi. Całe to zło, cała ta zaprzepaszczona szansa na lepsze jutro jest teraz lekcją, prześwietlającą mi drogę. Nie zatrzymam się. Niech się wali, niech na piach padają stulenie dęby, niech wieje i grzmi, niech wszystko staje się klęską - ale nie ja. Mam kogoś na kim mogę polegać, wiem to. W sobotę miałem swój bal studniówkowy, spędzony w idealnym towarzystwie, ukochaną, przyjaciółmi i znajomymi. Nie mógł bym sobie tego wieczoru wymarzyć lepiej. Było na prawdę świetnie! W środku zimy zawitało w moim sercu lato. A Ty mnie składaj, każdym słowem, powoli, dokładnie. Jak puzzle, zbieraj z podłogi moje złe życia pogody i oczyszczaj je z kurzu przed włożeniem na miejsce. Zrób klej z koloru błękitu oczu i klej mnie nim, aż będę całkowicie kompletna. Muskaj mnie swoim anielskim uśmiechem, marszcząc czoło na znak ogromnej chęci pomocy. A ja się postaram i będę grzeczny, zupełnie bezsprzeczny, ze spragnionymi oczami i bez złośliwości w sercu. Będę się czołgać po Twoich myślach, wyciągając z nich życiodajną energię, karmiąc się niepojętą nadzieją.
Mentalny stan samozagłady i poczucie destrukcyjnego bycia ponad tym wszystkim i pod jednocześnie miesza we mnie sprzeczności, wirujący system wartości ociera się o krawędź przepaści, tej samej przepaści, ale to i tak nieważne. Zostawiłem to już za sobą, dla tego pamiętaj nie zależnie od tego jak w beznadziejnej sytuacji tkwisz, jak byś nie udawał to po burzy przychodzi słońce. Sam jest teko idealnym przykładem. Na mojej drodze stanęła cudowna kobieta, która nawet sama nie wiem jak bardzo jest dla mnie ważna.


 Przestań marzyć. Przestań żyć w świecie wątpliwych obietnic. Wstań i spójrz rzeczywistości w oczy. Nie uciekaj od prawdy, nawet jeśli ona brutalnie wypali twoje oczy. Wyjdź z kryjówki, chowając się nie niszczysz problemów, a jedynie ich nie widzisz. Skończ to. Urwij passę niepowodzeń spowodowaną przez nadmierną naiwność i zaufanie. Przestań marzyć. Weź się w garść. To Ty jesteś Panem swojego losu i jedne co może przeszkodzić Ci w osiągnięciu swojego celu to Ty sam.
Siła nie polega na mocnym charakterze i mocy władania nad innymi. Siła nie jest cechę charakteru (czy też, w przypadku niektórych, wyglądu), nie jest zdolnością do walki, a umiejętnością obrony. To nie łatwe, choć pozory pozwalają nam twierdzić, że aby być silnym wystarczy umieć odpyskować i sprawiać wrażenie nieprzejętej osoby. A to nie na tym rzecz polega. Silnym jest się wtedy, gdy zna się swoją wartość i ma się szacunek - zarówno do samego siebie, jak i do innych. Siła przejawia się wewnątrz nas i, szczerze mówiąc, tylko my wiemy, czy jesteśmy silni, bo tylko my naprawdę jesteśmy świadomi tego, w jakim stopniu nasze zachowanie jest prawdziwe. Jedyną moją słabością nad którą walczę to problemy z wybaczaniem. Nie wiem, czy umiem wybaczać dostatecznie prawidłowo. Może jestem zbyt dumny, by słowa wzbudziły we mnie chęć naprawiania tonącego statku. Pewnych dziur chyba nie da się naprawić,  jeśli sztorm nie ustanie, a załoga się nie ewakuuje. Pewnych dziur się nie nareperuje, gdy statek tego nie będzie bardzo chciał...
Ale jestem dobrej myśli mam nadzieję, że ten dziurawy statek rzucony na ocean stanie się bezpieczną przytanią dla wielu.
Pamiętaj, nie wszystko jest stracone, WALCZ !!!

Pozdrawiam Kamil.

środa, 30 grudnia 2015

Nie patrz w przeszłość.

Trzeba umieć. Nauczyć się tego. Nauczyć się niegubienia. W myślach, które sączą się strumykiem nieprzerwanych wniosków, pytań, niedokończonych rozmów. W ich natłoku i braku. Tak, by nie musieć już nigdy się bać. By oddychać swobodnie. Trzeba nauczyć się wspominać inaczej, niźli teraz. Rozpamiętuję sekundy i drżę, na skórze widzę drętwe i zimne ślady dreszczy. Chcę to przerwać. Nie zapomnieć, nie zachlać, nie wyrzucić i nie pognieść. Przestać. Umieć chować w sobie przeszłość, nie uzewnętrzniać jej, nie podawać ludziom na tacy, nie wpychać im do uszu ckliwych życiorysów. Najgorzej jest, gdy ktoś ucieka przed tym, co czuje, byle tylko odsunąć od siebie możliwość porażki. Ten czas biegnie za szybko. Czuję to mocniej niż kiedykolwiek wcześniej. Okres beztroski i wiecznego śmiechu mam dawno za sobą, a teraz, gdy patrzę na kalendarz, uświadamiam sobie, że przecież za parę miesięcy będę pisał maturę. Z dnia na dzień będą wymagać ode mnie coraz więcej dojrzałości, choć w głębi duszy mam poczucie, że nawet nie zdążyłem skorzystać z darów losu. I czego chcę od tego życia? Chociażby tego, by zwolniło. To tempo jest wysoce niebezpieczne. Mój najlepszy czas minął, ale nie chcę, by zatarły się wspomnienia. To jedyne, co mi zostało z przeszłości. Ja nie chcę zapomnieć. Nie chcę, by chwile znikły, nawet te złe ulokuję w sercu. Bo to przecież wspomnienia tworzą moją emocjonalną stronę. To one mnie uczą tego życia, poruszają mnie niczym gracz pionek, choć mam na oczach opaskę. Muszę ufać przede wszystkim sobie. I w tym jest największy problem. Nie wiem, kim jestem, co tu robię, co znaczę. Nieświadomie kroczę przed siebie, udając, że mam nad tym kontrolę, że panuję nad swoją egzystencją.

I stało się jaśniej. Wszelkie pytania uciekły w popłochu, przerażone nieludzkim blaskiem, a odpowiedzi przestały wplątywać się w niezrozumiałe słowa.Nie trzeba było wiele, tylko tych parę tysięcy słów, kilkaset gestów i dziesiątki uśmiechów. Dusza wraz z każdym z tych znaków pojawiającym się w blasku przytłumionej nocą latarni uspokajała się, jak małe dziecko przy dźwiękach kołysanki śpiewanej przez kochającą matkę. Może te wszystkie gwiazdy na niebie są dziś właśnie po to, by rozjaśniać nasze jaźnie. By noc stała się nie tylko czasem przeznaczonym na bezkresne wzdychanie i przewracanie się z boku na bok, ale też na myślenie, po którym sączy się nadzieja, a nie ciemność. I choć moja, często 4-5 godzinna faza mdlejącego pesymizmu z mrokiem za szybą często bywa męką, to nie dziś. Serce bije lekko. Pozwoli zmrużyć oczy z uśmiechem. I to nie tak, że wszystkie kujące w serce słowa, wydarzenia, ludzie i rzeczy rozpłynęły się na wietrze. Czasami wystarczy parę słów, aby człowiek zdał sobie sprawę, iż te wszystkie gnące, ściągające do parteru i duszące za szyję sprawy są po prostu mocno powiększone przez niewidzialną lupę przyklejaną do oczu przez nas samych. A wystarczy tylko patrzeć przed siebie. Zawsze w przód. Zawsze w przyszłość. Nie tylko w jeden, martwy punkt, ale całościowo, dokładnie i wytrwale. Tak, by nie przegapić aniołów na swej drodze i nie potknąć się o własną słabość, choć i to bywa przecież potrzebne. Ja na szczęście nie przegapiłem swojego anioła, jest dzisiaj przy mnie tak dużym wsparciem, iż nawet sama sobie nie zdaje z tego sprawy. Gdy spotykasz aniołów na swej drodze - nie doszukuj się białych skrzydeł na ich plecach, aureoli nad głową oraz bieli na skórze. Nie czekaj na bijące od nich światło i boskie znaki. Anielskości nie widać oczami. Jeśli chcesz poznać anioła, zajrzyj mu do duszy. Przekonaj się, że altruiści jednak istnieją, że są na tej zimnej ziemi tacy, co samym uśmiechem potrafią roztopić lód. Anioły nie budują miast w ciągu paru minut ani nie latają. Anioły leczą ludzi - choć, co dziwne, sami nimi są
Życie wcale nie jest takie złe. Świat staje się piękny, jeżeli tylko spojrzymy na niego z innej perspektywy. Ludzie bywają wredni, bo tak naprawdę wołają o pomoc i zrozumienie. Trzeba ich tylko poznać, zajrzeć do ich wnętrza, pomóc im w zrzuceniu skorupy utkanej z egoizmu i kłamstwa. Przyjaciele rzadko kiedy rzeczywiście są fałszywi, zazwyczaj to właśnie my takich z nich robimy. Miłość nie musi wiązać się z cierpieniem. A wady z natury swojej skazane są na przemijanie. Dominują nad nimi liczne zalety, znacznie bardziej widoczne w tłumie.
Wszystko jest proste. Jeśli tylko się chce. Jeśli na dnie umysłu niespokojnie śpi płomyk nadziei - wówczas naprawdę może się udać. Wiara czyni cuda - nie tylko ta wiara w Boga, ale też w małe, niepozorne rzeczy niosące radość. Uśmiech jest jednym z tych cudów. Spotykany na co dzień, a tak niedoceniany.



Moi drodzy, wielkimi krokami zbliża się już koniec starego roku. Może to dobry czas, aby zacząć coś nowego. Spojrzeć inaczej na świat. Nie stawiać sobie postanowień noworocznych w formie twierdzenia. Coś dla palaczy „nie będę palił w nowym roku” , lepiej sformułować takie postanowienie w formie pytania. „czy dam radę nie palić w nowym roku ?”
Pamiętajcie, że nie jesteście sami a gdzieś w waszym pobliżu znajduję się anioł.
Szczęśliwego nowego roku !